BORDEAUX vs BURGUNDIA

Bordeaux, natomiast to słynne i bardziej lub mniej renomowane châteaux otoczone sporymi winnicami, należącymi z reguły właśnie do wspomnianego wyżej château.

Tak jak Burgundia zawsze stanowiła kluczowy region Francji (najkrótsza droga wiodąca z basenu Morza Śródziemnego do krajów Morza Północnego), tak Akwitania (Bordeaux), przez ponad 300 lat należała do Anglii. W roku 1152 królowa Akwitanii, Aliénor wyszła za mąż za duc de Normandie , księcia Anjou, który dwa lata później, został królem Anglii jako Henryk II . W ten sposób Akwitania dostała się pod angielskie wpływy i do dziś dnia spotykamy ich pozostałości wśród arystokracji wina.

Klimat regionu Bordeaux charakteryzuje się krótkimi wilgotnymi zimami, a podłoże jest bardzo zróżnicowane. Stąd bierze się znaczne zróżnicowanie uprawianych tutaj szczepów: cabernet sauvignon i cabernet franc są silnie taniczne ( garbnikowe) i stanowią o długowieczności win, merlot dodaje łagodności i np. sławny Petrus składa sie w 95 % , z win z tego własne szczepu a w 5 % z win tłoczonych z cabernet franc i reprezentuje sobą ponad 40-o letni potencjał starzenia.

Ilekroć, jako enoturyści zwiedzamy bordoskie château, z reguły jesteśmy profesjonalnie oprowadzani przez wykwalifikowany personel (sales manager, marketing manager itp.), natomiast praktycznie nigdy nie zdarza się spotkać samego właściciela, którym z reguły jest korporacja, ale także np. mega zamożny szejk arabski.
Odwiedzając natomiast burgundzkiego winiarza i jego domenę (domaine) spotykamy przeważnie zapracowanego i niezwykle gościnnego gospodarza, z błotem na butach, winem na dłoniach i swoim nazwiskiem na etykietach degustowanych butelek.

Może to właśnie m.in. z tego powodu w najbardziej trendy nowojorskich wine barach, szeroko krąży opinia, iż przyszłością są jednak burgundy. Bordeaux wydają się być już dzisiaj nieco passés i demodés.

Bordeaux are too much Rolex and Rolls Royce type.

- powiada z całym przekonaniem Cory Cartwright, znany importer win do US.